Objechaliśmy Babią Górę z KTM i BOSCH

KTM e-KSPEDYCJA BOSCH ePOWERED - wyprawa dookoła Babiej Góry i upalanie na tamtejszych trailach.

Drukuj
KTM e-Kspedycja Bosch ePowered 2023 Pawlikowski Media

Jazda po Babia Góra Trails i objechanie masywu Babiej Góry dookoła, a to wszystko w asyście nowego KTM Macina Scarp SX oraz systemu wspomagania Bosch Performance Line SX. Taka przygoda spotkała nas początkiem września.

Wrzesień 2023 przyniósł podobno rekordowe w historii pomiarów temperatury. Nie weryfikowałem tej informacji, ale nie mam żadnego powodu, żeby w to wątpić. Już z początkiem miesiąca było naprawdę gorąco, a pot lał się z czoła - dokładnie, lał się z czoła pomimo tego, że jeżdżone było na rowerach elektrycznych. Wszystko za sprawą zaproszenia na wydarzenie o chwytliwej nazwie KTM e-KSPEDYCJA BOSCH ePOWERED. Niech mi ktoś jeszcze raz powie, że e-bike jest dla dziadków i w ogóle się na nim nie da zmęczyć...

 

 
 

 

 

Plan na wyjazd był jasny i ciekawy - najpierw w naszej bazie w Zawoi mieliśmy poznać pokrótce co nowego słychać w kolekcji elektrycznych rowerów KTM, następnie czekał nas panel szkoleniowy dotyczący największej nowości Boscha, czyli lekkiego wspomagania do elektryków w postaci systemu SX. Pierwszego dnia naszego spotkania jeźdzliiśmy na trasach Baba Góra Trails, natomiast drugiego dnia organizatorzy przygotowali dla nas prawdziwą długodystansową wyprawę, która miała zweryfikować, jak wspomaganie Boscha poradzi sobie na całodniowym wypadzie w naprawdę dzikie zakątki gór - bez asekuracji i bez bliskiego wsparcia technicznego w razie, gdyby coś poszło nie tak. 

 

 

 

 

Dzień pierwszy: KTM Scarp SX i Babia Góra Trails

Zaczęliśmy od teorii, czyli od dwóch paneli szkoleniowych dotyczących systemu wspomagania Bosch Performance Line SX oraz nowości KTM Bike Industries - ta druga firma w roku 2024 świętować będzie swoje 60-lecie, które uczci m.in. limitowanymi wersjami swoich elektryków. O najważniejszych nowościach KTM na sezon 2024 kompleksowo postaramy się Wam jeszcze opowiedzieć na portalu w osobnym materiale, natomiast w tym miejscu warto odnotować, że główne nowości wśród e-bike'ów dotyczą właśnie tych, które zbudowano na lekkich silnikach SX. Dążenie do zbudowania mocnych rowerów elektrycznych o niskiej masie to zresztą ogólnoświatowy trend, który jest jednym z obecnie najbardziej widoczych na rynku. KTM o tym doskonale wie, dlatego do oferty wprowadza praktycznie 6 różnych linii modelowych z SX-em na pokładzie:

  • MTB z pełnym zawieszeniem Macina Scarp SX o masie od 16,5 kg
  • MTB hardtail Macina Race SX  o masie od 19 kg
  • Gravel Macina Gravelator SX  o masie  od 13,3 kg
  • Szosa Macina Revelator SX o masie od 13,3 kg
  • Rowery dziecięce Mini ME SX 26”/24” o masie około 16,9kg
  • Trekkingi Macina Cross SX, Macina Sport SX – o masie od 16,7 kg

 

 

 

 

Pierwszego dnia udało nam się załapać na solidne objeżdżenie SX-a przede wszystkim w modelu Macina Scarp SX w wersji Master. Scarp SX to full oparty o ramę z włókna węglowego, który dysponuje skokiem zawieszenia 140 mm z przodu i z tyłu. Z jednej strony ma być więc bardzo zwinnym i dostarczać nieco cross-country'owych wrażeń, z drugiej ma pozwolić bez większych ograniczeń pobawić się na ścieżkach - nie tylko tych oferujących flow. Kąt głowy ramy na poziomie 66 stopni wraz z dużym kołem i zapasem skoku pozwala traktować Scarpa SX jako dzielną maszynę all-mountain.

 

 
 

 

 

Pierwsze wrażenia z jazdy na tym elektryku były świetne i zresztą to było nie tylko nasze zdanie - również osoby, które wybrały go na 55-kilometrową ekspedycję dookoła Babiej Góry były całkowicie usatysfakcjonowane. KTM Scarp SX Master to najniższa wersja wyposażenia w gamie modelowej, a pomimo tego osiąga masę 18,1 kg - świetny wynik, który odczuwamy zarówno podczas podprowadzania e-bike'a czy generalnie jego obsługi poza szlakiem, jak i podczas jazdy, co jest najważniejsze. Scarp SX o wiele chętniej odrywa się od ziemi niż pancerne e-Endurówki o masie przekraczającej 20 kg. Jednocześnie ten e-bike jest naprawdę dzielny zjazdowo, co pokazał nam m.in. na Diablaku czy o wiele łatwiejszej technicznie Sokolicy.

Tu płynnie przechodzimy do drugiego z bohaterów tego campu - systemu wspomagania Bosch Performance SX. Już teraz musimy Was uprzedzić, że szerzej sam system wspomagania Bosch SX oraz model Scarp SX opiszemy w osobnych materiałach, które tu podlinkujemy. Kiedy jednak przyszła pora na pokonanie podjazdowych traili w postaci Mosornego i Zimnej Dziury, byliśmy pod dużym wrażeniem kultury pracy silnika SX. Posiada on 55 Nm momentu obrotowego, co w porównaniu do "mocnych" modeli Performance Line CX może wydawać się wynikiem niedużym, ale na trasie absolutnie nie brakuje poczucia "ciągu". Performance Line SX jest bardzo czuły na kadencję - im wyższa tym śmielej rozkręca moc wspomagania. Waży około 2 kg (900 gramów mniej niż 85-niutonometrowy Performance Line CX). Pilnowaliśmy więc, żeby kręcić z wysoką kadencją, co SX wynagradza wrażeniem jazdy na silniku o mocniejszym. W drugiej połowie dnia jeździliśmy na testówce, która w momencie rozpoczęcia jazdy miała 50% baterii - z tego powodu musieliśmy momentami mocno oszczędzać nasze akumulatory, a przez to... dać więcej od siebie. Jazda w trybie ECO potrafi solidnie zmęczyć, ale jednocześnie możemy wjechać pod górę o wiele szybciej, niż bez wspomagania. Wilk syty i owca cała - my mogliśmy zjechać 2 razy a nie raz, a jednocześnie udało się nam trochę "przytrenować". Dodatkowo okazało się, że przez dobre 4-5 minut jechałem pod górę bez wspomagania - owszem zacząłem się gotować w środku, ale z drugiej strony zupełnie nie odczułem, że silnik stawia jakiś opór. Właśnie bezoporowość silnika SX jest jedną z jego największych zalet! Jazda w trybie e-MTB to już o wiele solidniejsza responsywność silnika - jest bardzo elastyczny i w tym trybie może pracować lekko, a przy rozkręceniu korb z wysoką kadencją damy radę wyjechać to, czego normalnie byśmy nie dali rady. Odnotowaliśmy także, że SX pracuje zauważalnie ciszej niż CX (szczególnie mamy tu na myśli pracę z mocą bliską tej maksymalnej). 

 

 

 

 

Pamiętając o tym, że Bosch Performance Line SX jest dedykowany nie tylko do lekkich e-MTB, ale także do e-Graveli, w pierwszej części dnia pojeździliśmy sobie również nieco na nieobrandowanej szutrówce z SX na pokładzie. Szczególną uwagę zwróciliśmy na gravelowy i szosowy tryb Sprint - dobiera on moc wspomagania jedynie na podstawie kadencji, a nie mocy nacisku na pedały. Dedykowany jest właśnie elektrykom z barankiem, bo przecież tam zwykliśmy kręcić długo z jednostajną, wysoką kadencją przekraczającą 70 obrotów / minutę. I to faktycznie działa tu bardzo dobrze, co nie zmienia faktu, że w gravelach i tak szybko osiągamy prędkość graniczną wspomagania 25 km/h. Dlatego też wspomaganie w gravelu widzimy jako pomoc szczególnie w warunkach wyprawowych czy jeździe z sakwami. 

 

 

 

 

Dzień drugi: Jedziemy dookoła Babiej Góry

Wstaliśmy skoro świt, śniadanie i lecimy po nasze testówki - dziś w planach 55 km trasa dookoła Masywu Babiej Góry. Po drodze organizatorzy przygotowali dla nas dwa zadania specjalne: uphill challenge oraz downhill challenge. Możecie się domyślić, że chodziło o próbę wyjechania niemożliwego i zjechania... co najmniej trudnego. Tego dnia mieliśmy mierzyć siły (wspomagania) na zamiary, bo jazda non-stop w trybie turbo szybko popsułaby nam i innym zabawę. W każdym wypadku na drugi dzień jazdy wybraliśmy e-MTB wyposażone w baterię o pojemności 750 Wh (PowerTube Boscha oczywiście). Takie akumulatory miały sprostać ponad 1600 metrów przewyższenia zaplanowanych na ten dzień, chociaż już teraz możemy Wam zdradzić - osoby jadące na lekkich SX też dały radę przejechać całość ze wspomaganiem, ale oczywiście musiały być rozważne i jechać głównie w trybie ECO. 

 

 

 

 

Drugiego dnia nastawiliśmy się głównie na doświadczanie trasy, bo zresztą silniki Performance Line CX mamy objeżdżone już doskonale. Jednyną nowinką w naszej testówce był system ABS Boscha, który jak sama nazwa podpowiada - ma zapobiegać zablokowaniu przedniego koła podczas jazdy i tym samym oszczędzić nas przed lotem przez kierownicę. System ABS owszem działa i wielu osobom na pewno jest potrzebny - szczególnie tym z amatorów elektryków, którzy nie mają dużego doświadczenia i jeżdżą w nietrudnym terenie. Z całą pewnością jest to wynalazek z przyszłością w elektrykach, natomiast my zdecydowaliśmy się na trasie naszej wyprawy wspomaganie wyłączyć - dla osoby z dobrą techniką jazdy i znajomością swoich możliwości ABS może nieco przeszkadzać. ABS to super rozwiązanie dla amatorów, ale nie do sportowej jazdy. 

 

 
 

 

 

Jazdę rozpoczynamy od sparowania naszego smartfona przez aplikację Bosch Flow z naszą testówką - dzięki temu możemy m.in. załadować sobie do aplikacji trasę w GPX, a dalej otrzymać wskazówki dot. kierunku jazdy dostępne z poziomu wyświetlacza w elektryku. Na początek jazdy czekała nas dłuuuga wspinaczka Tabakowym Chodnikiem z przełęczy Barankowej. Zaczynamy widzieć coraz to szerszą panoramę masywu Babiej Góry, dzień jest idealny - słoneczny, około 25 stopni Celsjusza. Jedziemy oszczędnie - wbijamy się na trail i młynkujemy sobie w grupie na ECO. Lekka zadyszka pojawia się u wielu z nas. Smartfony wibrują i oznajmiają nam, że wjechaliśmy na teren Słowacji - tam miejscowi leśnicy zrobili nam nieco "prezentów" w postaci świeżo przeoranych dróg do wywozu drewna. W większości lecimy po naturalnych szlakach, część z nich jest zarośnięta trawami sięgającymi ramion - gdyby nie przewodnicy i GPX, byłoby ciężko się nie zgubić! Całe szczęście lecimy w uśmiechniętej grupie. Na terenie Słowacji przychodzi moment zapowiadanego Uphill Challenge - chyba tylko jeden z szalonych Czechów - Marek (z którym nota bene dzieliłem pokój podczas ostatniej prezentacji e-bike'ów Canyona w Toskanii - pozdrowienia!) dał radę podjechać całość. Stromy podjazd po luźych kamieniach - to można zrobić tylko z doskonałą techniką jazdy na elektryku. Dalej cały czas naturalne szlaki i w sporej mierze piękna ekspozycja panoramy Babiej Góry - widokowo trasa ta to 10 / 10.

 

 
 

 

 
 

 

 

Z czasem wracamy na terytorium Polski - w okolicy Przełęczy Krowiarki odwiedzamy Orawski Dwór - tam doładowujemy baterię jedząc pierogi z bryndzą i niestety nie udało się odmówić przepysznej szarlotki z lodami. Tego dnia na pewno nie było cieniowania, chociaż... zmęczenie po całej trasie było solidne. Dalej zdobyliśmy Syhlec (1146 m n.p.m.), Pólko (1248 m npm) i skończyliśmy na Mosornym Groniu (1047 m npm), skąd zjechaliśmy ponownie na trasy Babia Góra Trails. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze Downhill Challenge - po naturalnym, bardzo ciekawym zresztą zjeździe usianym kamieniami i korzeniami. Całość przejazdów oceniali najlepsi technicznie Czesi, którzy w najcięższym miejscu zjazdu nie mogli powstrzymać się przed piorunującym, ale i... onieśmielającym dopingiem. Czy ten dzień można uznać za idealną wyprawę w duchu eksploracji e-Enduro? Moim zdaniem - TAK!

 

 

 

 

Więcej o KTM Macina Scarp SX oraz systemie wspomagania Bosch Performance Line SX wkrótce na portalu - bądźcie czujni!